Sztuka wyceny nieruchomości - strona 4
Trudno liczyć na spadek cen, jeżeli zewsząd słyszy się o problemach z materiałami budowlanymi czy niedoborem pracowników. Czy w takich okolicznościach zahamowanie wzrostu cen jest możliwe?
Ja również często słyszę takie opinie, ale trzeba pamiętać, że na rynku są również firmy, które żyją z tego, że podtrzymują w nas przekonanie o nieustannym wzroście cen. Na pewno rosnące ceny materiałów budowlanych nie są bez znaczenia, ale rynek to rzecz zmienna, przypomina sinusoidę, jeżeli krzywa idzie ostro w górę, to wiemy, że w końcu musi pójść w dół i to z wielu powodów. Jeżeli w pewnym momencie transakcji na rynku było bardzo dużo, a mieszkania kupowały również instytucje i ludzie, którzy wcale nie zamierzali w nich mieszkać, to te mieszkania wkrótce wrócą na rynek i będziemy mieli większy wybór. Część inwestorów będzie sprzedawać, cześć wynajmować i rynek będzie miał szansę na stabilizację. Transakcje inwestycyjne muszą w końcu zostać uwolnione, ponieważ wiele mieszkań w sytuacji szybkiego wzrostu cen było kupowanych po to, żeby je sprzedać w momencie, kiedy ceny przestaną ostro rosnąć. W takiej sytuacji, a to już przecież obserwujemy, inwestorzy przenoszą się tam, gdzie mogą więcej zarobić. Oprócz tego istnieje ograniczona liczba ludzi, którzy są w stanie wziąć tak wysokie i tak długoletnie kredyty, dlatego coś musi się wydarzyć, żeby kolejna fala ludzi zaczęła je zaciągać. Wrocław jest miastem, do którego ciągle będą napływali nowi ludzie i to jest pozytywne, ale płacenie po kilkanaście tysięcy za metr nie ma racjonalnego wytłumaczenia, tutaj działają przede wszystkim emocje, bo jeśli, dla porównania, nad Renem w Niemczech, w pięknie wykończonym apartamentowcu z widokiem na Ren, można kupić mieszkanie po 4200 euro za metr, to płacenie we Wrocławiu 18 tysięcy nie jest kompatybilne, bo tam jednak jest nieco droższy rynek. Pozostaje tylko pytanie, czy ceny spadną, czy tylko się zatrzymają, ale na pewno większa podaż się pojawi. Sekretem dobrej inwestycji jest rozpoczęcie i zakończenie jej w odpowiednim czasie. Deweloperzy przyzwyczaili się do wysokich zarobków, ale oni też muszą w swoich planach uwzględniać możliwości finansowe ludzi. Jeżeli koszt budowy rok temu wynosił 1800 do 2000 zł za metr, a dzisiaj wzrósł do 2700-3000 i więcej, bo wzrosły koszty materiałów i robocizny, to i tak przy średnich cenach rzędu 7 tysięcy za metr opłaca się budować.