Wrocławskie drapacze chmur
Dziś, podobnie jak 600 lat temu, najwyższym budynkiem we Wrocławiu jest katedra na Ostrowie Tumskim. Problem stawiania w stolicy Dolnego Śląska wieżowców był jednym z najmodniejszych tematów w pierwszej dekadzie XXI wieku.
Gdzie w stolicy Dolnego Śląska powstaną wieżowce? Czy są one potrzebne?
Trzy lata temu, w kwietniu 2007 roku, miała miejsce pierwsza debata na temat tego, czy potrzebne są nam wieżowce i gdzie powinny stanąć. Na spotkaniu, które w tzw. Serowcu na Politechnice Wrocławskiej zorganizowało Stowarzyszenie Architektów Polskich i Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia, pojawiło się prawie 200 osób.
Mimo pewnych wątpliwości wszyscy obecni zgodzili się co do tego, że stolica Dolnego Śląska jest skazana na wysokie budynki. – mówił Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia. – To także inna kompozycja miasta, jego prestiż i informacja dla przyjezdnych, w którą stronę jechać – dodał.
Ale choć jeszcze trzy lata temu wydawało się oczywiste, że Wrocław będzie naszpikowany wieżowcami, to dziś, gdy najwyższym budynkiem w mieście ponownie jest Katedra górująca nad nim przez 600 lat, nie jest to takie jasne. Kryzys gospodarczy, który dotarł do nas pod koniec 2008 roku, zweryfikował plany budowlane. Inwestorów nie było stać na stawianie tak wysokich i – co za tym idzie – drogich budynków. Z trzech zaplanowanych wieżowców prace trwają tylko przy jednym – przy Sky Tower, który rośnie na rogu ul. Powstańców Śląskich i Wielkiej. Pozostałe dwa: Odra Tower przy Sikorskiego i Angel Wings przy Traugutta albo już zostały zmniejszone, albo właśnie są przeprojektowywane.
Sky Tower – najwyższy we Wrocławiu, choć już nie w Polsce
Gdy w styczniu 2006 roku biznesmen Leszek Czarnecki kupował działkę z biurowcem Poltegoru, planował go przebudować. Ale okazało się, że to się nie opłaca. Dlatego jego firma, LC Corp, chciała w tym miejscu wybudować Sky Tower: kompleks mieszkalno-biurowo-handlowo-usługowo-rekreacyjny. Miał się on składać z 5 połączonych budynków między ul. Powstańców Śląskich, Wielką, Gwiaździstą i Szczęśliwą. Pierwotnie planowano, że najwyższa jego wieża będzie wysoka na 258 metrów, licząc z iglicą. Biurowiec miał mieć do dachu 221 metrów i tym samym Sky Tower byłby najwyższym budynkiem mieszkalnym, z najwyżej położonym dachem i w ogóle najwyższym budynkiem w Polsce.
Ale rynek zweryfikował te plany. Najpierw, gdy okazało się, że sprzedaż apartamentów nie idzie tak dobrze, jak zakładano, zdecydowano się ograniczyć ich liczbę, a zwiększyć udział powierzchni biurowej. Kiedy rozpoczął się kryzys, budowę wstrzymano. Leszek Czarnecki odkupił od swojej firmy udziały w budowie i zdecydował samodzielnie ją dokończyć.
Roboty ruszyły ponownie, początkowo według pierwotnego planu. Teraz jednak i on się zmienił.
– Wystąpiliśmy o zmianę pozwolenia na budowę. W tej chwili mogę tylko powiedzieć, że projekt został odchudzony i obniżony do 207 metrów – mówi Artur Wiza, rzecznik spółek Leszka Czarneckiego. – Dopiero gdy projekt zmian zostanie zaakceptowany przez organy nadzoru budowlanego, przedstawimy go opinii publicznej – dodaje.
Pewne jest, że Sky Tower ma już stać, gdy we Wrocławiu rozgrywane będą mecze Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Wg naszych informacji w nowym projekcie bez większych zmian pozostawiono część handlową, ale znacznie obniżono pozostałe 4 wieże. Projekt ma być bardziej lekki i mniej monumentalny.
Odra Tower – wieża, której nie będzie
Jeszcze półtora roku temu, już po wybuchu kryzysu, firma RE Investment zwołała konferencję prasową, na której jej przedstawiciele oświadczyli, że 140-metrowy wieżowiec Odra Tower przy ul. Sikorskiego powstanie. Na planach się jednak skończyło. Przedsiębiorstwo jedynie wyrównało działkę. Nie udało się zakontraktować 1/3 wszystkich mieszkań, bank nie udzielił kredytu i z inwestycji nic nie wyszło, przynajmniej firmie RE Investment. Całkiem niedawno bowiem za niecałe 6,94 mln zł wszystkie udziały w spółce Odra Tower odkupił Gant Development. Jeszcze w tym roku znany deweloper rozpocznie budowę apartamentowca o tej samej nazwie. Duża wrocławska inwestycja będzie się jednak różniła od pierwowzoru. W najbliższym czasie Gant podpisze umowę na stworzenie nowego projektu. Udało się nam potwierdzić, że firma zaprosiła do konkursu kilka pracowni architektonicznych, by wybrać najciekawszy projekt.
– Umowę na stworzenie nowego projektu zamierzamy podpisać w ciągu najbliższych kilku dni. Nie będzie to 32-piętrowy wieżowiec, jak w pierwotnym planie. Nasz budynek będzie znacznie niższy, ale za to dopasowany do istniejącego popytu – twierdzi Henryk Feliks, wiceprezes Gant Development. – Zrezygnujemy też z części biurowej, gdyż uznaliśmy, iż we Wrocławiu się to nie opłaci. Pierwsze prace zamierzamy rozpocząć jeszcze w tym roku, a zaraz po złożeniu wniosku o pozwolenie na budowę chcemy rozpocząć rozmowy z bankami na temat finansowania – dodaje.
Nowy zamysł Ganta zakłada stworzenie nowoczesnego budynku z lokalami mieszkalnymi i częścią usługową na parterze (m.in. delikatesy, bank, klub fitness, sala eventowa, kawiarnie i restauracje z widokiem na Odrę). Wiceszef Ganta zapewnia jednak, że nowy projekt nie obniży prestiżu poprzedniego.
– Powierzchnia mieszkań będzie zróżnicowana: od dużych lokali wyposażonych w patia po kawalerki. Chcemy, aby to nasi klienci decydowali o kształcie i powierzchni mieszkań. Stworzymy elastyczną ofertę, dzięki której będą one mogły być łączone wzdłuż, w poprzek i pionowo – wyjaśnia Henryk Feliks.
Przy ul. Sikorskiego miał powstać 32-piętrowy wieżowiec. Nowy właściciel gruntu, Gant Development, zamierza zbudować niższy budynek
Angel Wings – zagadka ul. Traugutta
W ślady Ganta idzie też firma Wings Development , która buduje osiedle Angel Wings przy ul. Traugutta. Tam miały powstać dwa wieżowce, których wysokość wahała się od początku inwestycji. Początkowo mówiło się, że jeden będzie miał 200 metrów, a drugi, niższy, może mieć 180. Ale im dalej, tym plany zmniejszały budynki. Pierwszy miał być 160-metrowy, a drugi 140-metrowy. Teraz inwestor rozważa, czy nie zredukować wysokości jednej z wież.
– W tej chwili faza B naszej inwestycji (czyli budowa budynków wysokich – przypis red.) jest na etapie projektowania. Usiłujemy tak dobrać wysokość budynków, żeby zaspokoić potrzeby rynku – mówi Marcin Trzciński, przedstawiciel inwestora. – Mogę jeszcze dodać, że na początku przyszłego roku będziemy chcieli przedstawić opinii publicznej nową ofertę. Ale teraz za wcześnie, by mówić o szczegółach – dodaje.
Z doniesień prasowych i naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ta nowa oferta to budowa niższej wieży, która może mieć 55 metrów – właśnie dlatego, że takie są obecnie potrzeby rynku. Dopiero drugi budynek wznosiłby się na 160 metrów, a jego budowa ruszyłaby w 2012 roku. Niższy obiekt, zgodnie z deklaracjami inwestora, miałby wystartować za rok.
Trwają prace przy budowie apartamentów w inwestycji Angel Wings |
Wiedzą, gdzie chcą
Czy w stolicy Dolnego Śląska będą powstawać kolejne wieżowce? Miejscy planiści wyszli z założenia, że jest to możliwe. Do Studium Kierunków i Uwarunkowań Zagospodarowania Przestrzennego, które jest właśnie zmieniane, dołączona została mapa, na której zaznaczono, gdzie oni by je widzieli. Podzielono tereny według wysokości budynków. Dla tych, które w sensie prawnym są już wieżowcami, czyli mają więcej niż 55 metrów wysokości, ale jeszcze nie przekroczyły 100 metrów, widzą miejsce w pasie obwodnicy śródmiejskiej (al. Armii Krajowej, Wiśniowa, Hallera, Klecińska, Na Ostatnim Groszu, Milenijna), wzdłuż ul. Legnickiej, al. Karkonoskiej–Powstańców Śląskich, wzdłuż Krakowskiej oraz przy pl. Grunwaldzkim.
Wyższe wieżowce, te powyżej 100 metrów, planiści chcieliby rozstawić punktowo. Przewidzieli dla nich miejsce w okolicach węzła bielańskiego, w tzw. Centrum Południowym, czyli na obszarze ograniczonym ulicami: Wielką, Gwiaździstą, Powstańców Śląskich i Swobodną, na pl. Społecznym oraz w okolicach węzłów autostradowej obwodnicy Wrocławia.
Studium było już wyłożone i dyskutowane. Jego zmiana ma być przegłosowana przed rajców miejskich jeszcze w tym roku.
Czy one są nam potrzebne?
Czy ta mapa rzeczywiście jest potrzebna czy skończy się na jednym Sky Tower, bo na inne wieżowce nie ma we Wrocławiu miejsca? I to nie dlatego, że komuś się ich budowa nie podoba, tylko dlatego, że się nie opłaca.
Nie jest przecież tajemnicą, że ekonomicznie warto piąć się w górę tylko wtedy, gdy cena gruntu jest bardzo wysoka. A z taką sytuacją w tej chwili we Wrocławiu nie mamy do czynienia. Co więcej, pustej przestrzeni w stolicy Dolnego Śląska wciąż jeszcze jest tak dużo, iż trudno przewidzieć, by stawianie drapaczy chmur stało się u nas opłacalne w ciągu najbliższych kilku lat. Jeszcze bowiem przez długi czas będzie można kupić grunt wystarczająco duży i w wystarczająco atrakcyjnej lokalizacji, by wybudować tę samą powierzchnię użytkową bez spełniania znacznie bardziej rygorystycznych wymogów bezpieczeństwa dla konstrukcji powyżej 55 metrów wysokości.
Dlatego nie dziwi, iż coraz lepiej słyszalne są głosy tych, którzy chcieliby, aby na jednym Sky Tower budowanie wieżowców we Wrocławiu się skończyło.
– Wyższe budynki wcale nie są prestiżowe jako takie. I nie trzeba się odwoływać do innych niż wrocławskie przykładów. Przecież Nowy Dwór czy Gądów nie są pod tym względem lepiej postrzegane od Sępolna – mówi Przemysław Filar, prezes Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia.
Przemysław Filar nie zgadza się też z cytowanym przez nas na początku tekstu Tomaszem Ossowiczem, widzącym w wieżowcach funkcjonalność, maksymalizację wykorzystania terenu i skrócenie dróg dojazdowych. Wręcz przeciwnie – prezes TUMW przekonuje, że powodują one wzrost problemów z infrastrukturą: drogową, elektryczną i wodną, ponieważ rano i po popołudniu, w tzw. godzinach szczytu, gdy podróżuje się do i z pracy, w jednym miejscu na ulicach pojawi się naraz więcej aut niż zazwyczaj. Jednocześnie wieżowiec wymaga punktowo znacznie więcej prądu, wodę też trzeba dostarczyć większej liczbie odbiorców w jednym miejscu. – Powoduje on wreszcie zachwianie równowagi rozwoju miasta. Kilkaset apartamentów w jednym miejscu sprawia, że w tym rejonie miasta przez dłuższy czas nie ma popytu na inne inwestycje – dodaje Przemysław Filar.
Czy sceptycy mają rację? Czy Wrocław jest za mały i ma zbyt wiele wolnej przestrzeni, by budować w nim wieżowce? Najlepszy regulator, czyli rynek, zdaje się potwierdzać te tezy.
Bartłomiej Knapik
Przeczytaj także artykuły o powiązanej tematyce: