WuWA 2, czyli modelowe osiedle na XXI wiek
Czy w budynkach wielorodzinnych potrzebne są przestrzenie półprywatne? Czy mieszkania muszą mieć ten sam metraż i liczbę pokoi? To tylko najważniejsze z pytań, na które odpowiedź ma dać WuWA 2 – wzorcowe osiedle przy ul. Kosmonautów. Powstanie ono do 2015 roku.
Architekci związani z Wrocławiem, przy współpracy z urzędnikami i deweloperami, zbudują modelowe osiedle
WuWA 2 ma nawiązywać do swojej rewolucyjnej poprzedniczki z lat 30., czyli być wzorcowym osiedlem mieszkaniowym. – Przez 80 lat, od czasu pierwszej wystawy WuWA, którą teraz rewitalizujemy, świat bardzo się zmienił. Dziś prawie każdy ma samochód, telefon komórkowy, coraz częściej pracuje w domu. Tymczasem w dziedzinie architektury jeśli już są zmiany, to na gorsze – tłumaczy Zbigniew Maćków, przewodniczący Wrocławskiej Izby Architektów, autor m.in. rozbudowy Renomy. – Jesteśmy w takim momencie, w którym musimy porozmawiać o jakości tego, co budujemy. 80 procent mieszkań ma dwa pokoje i 42 m kw., dostosowane do potrzeb małżeństwa z dzieckiem. Tymczasem to wcale nie jest jedyny i nawet nie dominujący model naszych potrzeb. WuWĄ 2 będziemy chcieli pokazać, że wcale nie musi tak być – tłumaczy Zbigniew Maćków.
Złamać utarte schematy
Cel jest prosty: osiedle odpowiadające potrzebom mieszkańców współczesnego miasta, którzy pracują także w domu. – Trzeba wyjść poza pojedyncze mieszkanie i pokazać, że potrzeba przestrzeni publicznych, integracji z komunikacją zbiorową, żłobka, przedszkola i innych usług – tłumaczy Maćków. – Wzorcowe osiedle musi udowodnić, że jest możliwa przestrzeń, w której ludzie mogą się spotykać – dodaje.
Nie chodzi tylko o to, że dziś nikt nie myśli o przestrzeniach wspólnych i nikną więzi między sąsiadami, ale także, że są one potrzebne z przyczyn ekonomicznych. Maćków podaje przykład balkonu, który każdy ma, ale najczęściej jedyne, co na nim robi, to wiesza pranie i stawia rower. Podobnie jest z przedpokojami, które służą głównie do tego, że się tam ubieramy.
Dwupokojowe mieszkania z 42 m kw. to nie jest to, co jest dziś potrzebne. To metraż, na który pozwalają banki. Może więc rozwiązaniem są wspólny taras albo wspólny przedpokój dla czterech rodzin, które dzięki temu będą mogły mieć większe pokoje? A może rozwiązaniem dla grupy singli będą pojedyncze pokoje – sypialnie i łazienki, a wspólne kuchnie i jadalnie? To właśnie mają sprawdzać architekci.
Jednak to nie wszystko. Zazwyczaj myśląc o kupowaniu własnego M , nie zastanawiamy się nad osiedlem i nad tym, jak ma ono działać. W nowej WuWIE znajdą się wszystkie kluczowe usługi: będzie można zostawić dziecko, gdy się pracuje, zrobić zakupy i czuć się bezpiecznie.
– Nasze osiedle ma także udowodnić, że samochód nie jest do życia potrzebny, dlatego wiele energii architekci poświęcą na optymalizację komunikacji. Chcemy także pokazać, że dwie czy cztery rodziny budujące dla siebie dom to nie zjawisko będące tylko domeną krajów Zachodu czy mniejszych miejscowości. Tak można budować także we Wrocławiu, a osoby, które mają mieszkać w nowym domu, mogą mieć wpływ na efekt końcowy na każdym etapie inwestycji – dodaje Maćków.
Poligon, nie pomnik
Wzorcowe osiedle powstanie na terenie o powierzchni 40 hektarów przy ul. Kosmonautów, pomiędzy autostradową obwodnicą Wrocławia a rzeką Ługowina. Jednak w pierwszym etapie, do końca 2014 roku, zabudowane zostanie jedynie 10 hektarów, dlatego że rynek nie przyjmie więcej powierzchni naraz. Za niecały rok mamy zobaczyć projekt tego, jak będzie wyglądała WuWA 2.
Dlaczego wybrano akurat to miejsce? Bo tam ma powstać trzecie centrum miasta – obok okolic Rynku i Hali Stulecia. WuWA jest budowana pod patronatem miasta, ale wkład z budżetu ogranicza się do dwóch rzeczy. Po pierwsze gmina daje grunt, a po drugie uzbraja go w media. Reszta to rola architektów i współpracujących z nimi deweloperów, którzy mają sfinansować budowę (o szczegółach niżej).
Kluczową rolę w projekcie nowej WuWY odegra Izba Architektów we współpracy ze Stowarzyszeniem Architektów, Politechniką Wrocławską, Muzeum Architektury oraz Architektem Miasta. To właśnie oni wyznaczyli podstawowy cel: zaprojektowanie i wybudowanie osiedla mieszkaniowego odpowiadającego potrzebom nowoczesnego miasta.
– Jeśli nie wrócimy do tradycji eksperymentowania, za kilka lat to na nas spadnie wina, że nie rozwiązaliśmy żadnego z problemów. Potrzebujemy poligonu doświadczalnego, by odpowiedzieć na te pytania. I powinna być nim nowa WuWA – dodaje Maćków.
Co ważne, choć za projekt odpowiadają Izba z SARP-em, to nie architektura ma być kluczowa w przypadku WuWY 2. Już w samym manifeście czytamy, że powinna ona być „pochodną obecnych realiów społeczno-gospodarczych, ale musi dawać możliwość przekształceń i modyfikacji prognozowanych w okresie najbliższych 10 lat. Przy zachowanych wysokich wymaganiach estetycznych i ekologicznych powinna uwzględniać walory ekonomiczne”.
– Nie chcemy budować pomników własnej chwały. To nie miałoby sensu. Każdy z nas będzie musiał schować do kieszeni osobiste ambicje i współpracować z kolegami z branży, z którymi zazwyczaj konkuruje, żebyśmy wspólnie znaleźli odpowiedzi na kluczowe pytania – tłumaczy Maćków. – I dlatego mówimy o poligonie – dodaje.
Tylko związani z Wrocławiem
Do pracy przy projekcie WuWA 2 może się zgłosić 40 do 50 najlepszych architektów związanych z Wrocławiem. – Bardzo długo szukaliśmy obiektywnego kryterium, żeby przy wyborze nie było żadnej uznawalności, aż opracowaliśmy taki, w którym zgłosić się mogą zwycięzcy konkursów albo architekci, których budynki zostały nagrodzone – tłumaczy Zbigniew Maćków.
Zatem wypełnić formularz zgłoszeniowy mógł każdy, kto od 1989 roku aż do dziś był zwycięzcą konkursu we Wrocławiu albo wrocławskim architektem, który wygrał konkurs gdziekolwiek na świecie. Kolejna możliwość to zaprojektowanie budynku, na który nie było konkursu, ale zdobywał on nagrody typu Dofa czy Piękny Wrocław. Dzięki temu kwalifikowali się architekci z Wrocławia, ale także spoza miasta, a z nim związani – bo tu projektowali budynki czy wygrywali konkursy.
Ci, którzy przez rok będą chcieli pracować za darmo (bowiem udział w warsztatach jest obowiązkowy, ale darmowy), podzielą się na trzy grupy. Pierwsza zajmie się urbanistyką, czyli planowaniem tego, gdzie mają stać budynki, gdzie być drogi, a gdzie place. Druga to zespoły projektujące same budynki, albowiem w planie zapisano, że będą one w zdecydowanej większości efektem pracy grupowej. Trzeci zespół zajmie się planowaniem przestrzeni między budynkami, czyli placami, ulicami, skwerami itd.
Deweloper jako doradca
Wprawdzie to architekci mają wspólnie opracować plan osiedla i to oni będą mieli ostateczne zdanie, ale mają to robić przy współpracy z deweloperami (wyrazili już oni zainteresowanie projektem, w którym mają być konsultantami) i opinią publiczną.
– Nie zamkniemy się na rok po to, żeby potem oznajmić: tak to będzie wyglądało. Do prac na każdym etapie zaprosimy dziennikarzy po to, by na bieżąco pokazywali, nad czym pracujemy, by opinia publiczna przez cały czas miała realny udział w tym, co robimy – tłumaczy Zbigniew Maćków. – Przez cały czas będą nam także doradzać deweloperzy, którzy, choć nie będą mieli decydującego głosu, to jednak będą uczestniczyć w pracach na każdym etapie, bo w końcu to oni sfinansują budowę, a potem będą sprzedawać mieszkania – dodaje.
Uczestnictwo deweloperów jest mile widziane od samego początku prac. Na każdym etapie odbędą się dyskusje dotyczące szczegółowych rozwiązań i na tym etapie wypowiadać się, także krytycznie, może każdy. Jednak przedsiębiorcy, którzy później będą mogli budować i sprzedawać mieszkania, mogą doradzać częściej, właściwie cały czas.
Za mniej więcej rok pojedynczy deweloperzy, ale także np. ich konsorcja, będą mogli w przetargu ofertowym ubiegać się o to, żeby zrealizować zaprojektowane już budynki. Architekci mają dostarczyć projekty za darmo właśnie dlatego, żeby deweloper mógł zobowiązać się, że na etapie budowy nie będą one zmieniane. Całkowity zysk ze sprzedaży mieszkań czy powierzchni usługowej lub handlowej trafi do przedsiębiorcy finansującego budowę. Ani miasto, które daje i uzbraja teren, ani architekci, którzy projektowali osiedle, budynki i przestrzenie między nimi nie mają zarabiać na tym projekcie. Przetargi ofertowe mają się pojawić pod koniec 2012 roku.
Czy WuWA będzie WuWĄ?
Na początku tego roku pojawi się przetarg na identyfikację wizualną projektu, na jego logo, a być może także na nazwę. – Roboczo nazywamy ten projekt WuWĄ 2, ale to nie znaczy, że tak się będzie oficjalnie nazywał. Prawa do nazwy WuWA ma bowiem Werkbund – organizacja architektów, która przeprowadzała oryginalne wystawy w latach 30. Wystąpiliśmy do nich z pytaniem, czy możemy użyć nazwy, ale mogą się nie zgodzić – tłumaczy Zbigniew Maćków.
Jakkolwiek będzie wyglądało wzorcowe osiedle, to w 2015 roku każdy z nas ma zobaczyć, że można mieszkać inaczej, że mieszkanie o powierzchni 52 m kw. nie musi mieć trzech pokoi. Dziś obowiązują takie standardy, że inaczej można projektować dla singli, a inaczej dla rodzin, że inne podejście do planowania przestrzeni jest możliwe. Czy dzięki temu projektowi zmieni się sposób widzenia budowy nowych osiedli we Wrocławiu? Odpowiedzi na to nie mają ani architekci, ani urzędnicy, ale bez próbowania na pewno nic się nie zmieni.
WuWA, czyli „Mieszkanie i miejsce pracy”
Były lata 20. XX wieku. Niemieckie miasta przeżywały gwałtowny boom imigracyjny. Jednak ci, którzy przeprowadzali się do nich ze wsi albo nie mieli gdzie mieszkać, albo wegetowali w fatalnych warunkach – np. w większości budynków toalety były na zewnątrz albo na półpiętrach. Architekci postanowili pokazać, że da się inaczej. Dlatego w Niemczech powstawało sześć modelowych osiedli. Każde z nich było manifestem nowej architektury, zwanej modernizmem, esencją artystycznej awangardy pierwszej połowy XX wieku. Najsłynniejsze z nich – Weißenhofsiedlung w Stuttgarcie – jest dziś celem pielgrzymek miłośników legendarnej architektury z całego świata. W 1929 roku we Wrocławiu odbyła się wystawa „Mieszkanie i miejsce pracy” (niem. Wohnung und Werkraum Ausstellung – WuWA). Część ekspozycji znajdowała się w Hali Stulecia, a część należących do wystawy budynków powstało w okolicy, przy ul. Zielonego Dębu, Tramwajowej, Kopernika i Dembowskiego.
Najlepsi związani z Wrocławiem architekci zaprojektowali każdy po jednym domu. Były wśród nich jednorodzinne, bliźniaki i szeregówki, a także różne budynki wielorodzinne. Celem przedsięwzięcia było pokazanie nowych rozwiązań architektonicznych i budowlanych, a także nowego podejścia do potrzeb społecznych związanych z mieszkaniem. Niektóre budynki zostały np. projektowane specjalnie dla rodzin z dziećmi, inne dla samotnych osób. Urząd Miasta zamierza rewitalizować teren dawnej wystawy, a we wrześniu tego roku rozstrzygnięto konkurs na opracowanie koncepcji urbanistyczno-architektonicznej zagospodarowania jej terenu.
Bartłomiej Knapik
Przeczytaj także artykuły o powiązanej tematyce: