Sytuacja na rynku kredytów hipotecznych - strona 4
Czy to znaczy, że w praktyce to się po prostu nie opłaca?
W okresie, kiedy zaczęły się zawirowania walutowe, banki podwyższyły swoje spready, broniąc się przed bardzo niekorzystną sytuacją. Zatem możliwość spłaty kredytu w tej samej walucie, w której się go wzięło, brzmi zachęcająco, bo ogranicza tę praktykę banków. Nasz zapał może ostudzić uwzględnienie poprzednio wspomnianych kosztów, a także czasu i stresu związanego z zakupem waluty w odpowiedniej cenie.
Rozwiązanie to jest szczególnie korzystne dla tych kredytobiorców, którzy zarabiają w euro, bo wcześniej dostawali oni od swojego pracodawcy gotówkę w euro, musieli ją wymienić na złotówki i spłacić kredyt w złotówkach, a ich kredyt był z kolei później denominowany do euro albo do franka po kursie ustalonym przez bank. Cały ten proces był dla nich oczywiście kłopotliwy, bo musieli zarobione euro wymienić i kredyt stawał się automatycznie droższy. Zatem umożliwienie im spłaty kredytu w euro to ograniczenie zarówno kosztów, jak i czasu.
Natomiast, jak wiadomo, w Polsce nie ma wielu osób, które zarabiają w euro. W przypadku osób zarabiających w złotówkach korzyść ze spłaty kredytu w walucie nie jest już tak oczywista.
Kończąc rozmowę na temat roku 2009, co mogą Panowie powiedzieć o programie „Rodzina na swoim”?
Był on bardzo popularny, szczególnie w związku z licznymi medialnymi informacjami na jego temat. Dlatego klienci dopytywali się o ten kredyt preferencyjny.
Panowie nie mają o tym programie dobrego zdania?
Nie mamy – ponieważ może się on okazać korzystny w ściśle określonych sytuacjach, ale w większości przypadków kredytobiorcy mogliby wybrać lepsze dla siebie rozwiązanie w postaci kredytu walutowego albo kredytu złotówkowego w standardowej ofercie.
Ten kredyt był bez wątpienia popularny w 2009 roku, natomiast jego sprzedaż nie była tak wysoka, jak mógłby sugerować szum medialny. Ponadto banki wykorzystywały sytuację, żeby zwiększyć swoje zyski – w tym samym banku można było wziąć kredyt bez dopłat z niższą marżą niż w opcji z dopłatami.
To po co w takim razie brać kredyt w programie „Rodzina na swoim”?
Jeśli ktoś spełniał założenia wymagane w tym programie (a przypominamy, że trzeba spełnić wiele warunków) i chciał zamknąć cały kredyt w dość krótkim okresie oraz mógł uzyskać kredyt w banku dającym marżę zbliżoną do marży kredytu bez dopłat, to wtedy miało to sens i było opłacalne. Sporo ograniczeń programu sprawiało, że decydowano się jednak na kredyt na dłuższy okres, np. w walucie. Nagłaśnianie „Rodziny na swoim” w mediach sprawiło jednak, że wiele osób uparcie dążyło do wzięcia kredytu w ramach tego programu.