Interesuje mnie

Remonty wrocławskich kamienic - strona 2

Przekonać wspólnoty

Gdy kilka lat temu rozpoczynało się remontowanie miejskich kamienic na dużą skalę, pomysł urzędników polegał na tym, żeby zacząć od budynków, których większościowym właścicielem jest gmina. Liczono na to, że dobry przykład rozprzestrzeni się na wspólnoty mieszkaniowe i mieszkańcy zaniedbanych sąsiednich budynków zdecydują się na naprawę swoich obiektów. Po kilku latach okazało się, że założenie było trafione. – Wiedzieliśmy, że nie przekonamy wspólnot samymi rozmowami. Trzeba było pokazać, jaki efekt można osiągnąć. Dziś można powiedzieć, że to założenie było prawidłowe – mówi Lech Filipiak.

 

Najłatwiej na zabytki

Urzędnicy zapewniają, że nie kończy się na radości z remontów przeprowadzanych przez wspólnoty mieszkaniowe. – Będziemy w dalszym ciągu angażować się w inicjatywy wspólnot mieszkaniowych. Mogą one liczyć na wsparcie miasta, kiedy będą chciały remontować swoje budynki – zapewnia Lech Filipiak. Jak to wygląda w praktyce? Urzędnicy tłumaczą, że zaangażują się w każdy remont wspólnoty, która go uchwali. Innymi słowy: jeśli większość członków wspólnoty mieszkaniowej zdecyduje się zaangażować finansowo, to zrobi to także gmina – do wysokości udziałów, które ma w danej wspólnocie, bo więcej nie jest w stanie ze względu na przepisy.

Co więcej, także zarządcy potwierdzają, że gminę da się namówić do takich inwestycji. – Oczywiście nie jest to bardzo proste, ale dużo zależy tu od zarządcy. Jeśli naprawdę chce doprowadzić do remontu, to bez większych kłopotów dojdzie do porozumienia z gminą. Ja taką współpracę sobie chwalę – mówi Jadwiga Kołacz, licencjonowany zarządca nieruchomości.

Statystyka potwierdza słowa dyrektora Departamentu Nieruchomości. Tylko od stycznia do końca czerwca miasto było zaangażowane w 530 remontów kamienic, w których jest częścią wspólnoty mieszkaniowej. W całym roku 2009 tego typu inwestycji przeprowadzono 1248. I choć wszystko wskazuje na to, że w 2012 roku remontów wspólnotowych budynków będzie mniej niż trzy lata temu, to spadek jest zdecydowanie mniejszy niż w wypadku kamienic, których gmina jest całkowitym właścicielem. Z punktu widzenia kupujących mieszkania to dobra wiadomość.

Jedynym sposobem, żeby gmina dołożyła do remontu więcej niż wymaga to z jej udziałów we wspólnocie mieszkaniowej, to zdobycie dotacji na prace w remoncie budynku wpisanego do rejestru zabytków. I do takich prac urzędnicy mogą dorzucić więcej pieniędzy. – Program wspierania remontów budynków, bo mówimy tu nie tylko o kamienicach będących obiektami zabytkowymi, w praktyce się nie zmienił – mówi Lech Filipiak. W najbliższym czasie można się spodziewać remontów takich obiektów przy ul. Norwida, Odrzańskiej oraz Kazimierza Wielkiego.

 

Czas na Nadodrze

Gdzie jeszcze mogą pojawić się robotnicy naprawiający kamienice za miejskie pieniądze? Oczywista odpowiedź to Nadodrze, na którego rewitalizację pieniądze wyłożyła Unia Europejska. Do tej pory udało się odnowić elewacje ponad 40 budynków. Zmiany najłatwiej zauważyć przy ulicach Chrobrego i Staszica. Gotowe są dwa zieleńce: przy pl. Strzeleckim i ul. Pomorskiej–Kaszubskiej, a w październiku skończyły się prace odnawiające park Staszica. Ponadto przebudowywany jest obiekt Nadodrzańskiego Centrum Wsparcia przy ul. Rydygiera, w którym będzie mieścił się ośrodek interwencji kryzysowej, hostel dla usamodzielniających się wychowanków domu dziecka, ośrodek czasowej opieki nad starszymi i niepełnosprawnymi, a także sale szkoleniowe.

Pod koniec 2011 roku rozpoczęły się przebudowy sześciu nadodrzańskich podwórek. Jak na razie efekty prac są trudne do zauważenia, ale przecież wszelkie tego typu inwestycje zaczynają się od robót na sieciach, a tych gołym okiem zobaczyć nie jest łatwo. Robotnicy mają czas do końca przyszłego roku, żeby zakończyć prace. Staną tam nowe ławki, pojawią się place zabaw i boiska, założony zostanie monitoring. Miasto deklaruje, że chętnie włączy się finansowo w inne tego typu inwestycje. – Jeśli gdzieś deweloper zabiera się za budowę w pierzei i deklaruje, że ma zamiar poza budową uporządkować także część otoczenia, to może liczyć na to, że będziemy chcieli z nim współpracować, aby efekt tych robót był jak najszerszy – deklaruje Lech Filipiak.

Psie Pole od nowa

Nie chodzi tu tylko o Nadodrze. Urzędnicy deklarują, że nie będą się ograniczali tylko i wyłącznie do tego obszaru. Innym osiedlem, na którym dużo się dzieje, jest Psie Pole. Zgodnie ze zmienionym podejściem urzędników nie skończyło się jedynie na remontach kamienic, ale i tego, co jest na ich tyłach. Za budynkami położonymi na północnej pierzei ul. Krzywoustego powstał bowiem nowy pasaż handlowy. Został on zbudowany w stylu zwanym „małomiasteczkowym”, czyli składa się z 23 niewielkich lokali usługowych nawiązujących formą i detalami do przedwojennych oficyn. Zajęli je kupcy do niedawna handlujący w tzw. blaszaku, który został już rozebrany. Pojawiły się ławki, stojaki dla rowerów oraz posadzono nową zieleń.

To jednak nie wszystko. Zmiany czekają także sam ryneczek Psiego Pola oraz ul. Krzywoustego. Ten pierwszy ma być miejscem spotkań na wzór rynku Starego Miasta. Ulica Krzywoustego zaś w sporej części stanie się deptakiem. Jesienią przyszłego roku na odcinku od dawnego kina „Fama” aż do ul. Sycowskiej piesi spacerować będą całą szerokością ulicy, która utrzymana będzie w przedwojennym klimacie. Na odnowioną nawierzchnię wjadą tylko autobusy i pojazdy dostawcze.

Podobne artykuły