Lofty – przestrzeń nie tylko dla artysty
Surowa estetyka, postindustrialny charakter i otwarta, elastyczna przestrzeń to już „trade mark” mieszkań w zaadaptowanych, dawnych zakładach przemysłowych. Pokochali je amerykańscy artyści, przysposobili – deweloperzy. Do Polski moda na lofty trafiła stosunkowo niedawno, ale bardzo szybko tchnęła nową jakość w tutejszą architekturę wnętrz.
Źródło: Freepik
Terminem „loft” (z angielskiego: strych, poddasze użytkowe, górne piętro składu) określa się lokal zaaranżowany w dawnych pomieszczeniach industrialnych. Przeobrażanie przestrzeni przemysłowej w użytkową to proces, który od kilku dziesięcioleci odbywa się w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy Zachodniej. Opuszczone fabryki czy magazyny nierzadko bywają adaptowane na galerie sztuki, pracownie artystyczne czy apartamenty mieszkalne. Wszystko zaczęło się w latach 60. XX wieku. Miasta takie jak Boston, Chicago, Filadelfia czy Nowy Jork dysponowały dużą liczbą wolnych powierzchni, przyciągających niezbyt zamożnych członków bohemy artystycznej, którzy przeobrażali je w nastrojowe miejsca do mieszkania i tworzenia. Takie rozwiązanie było tańszą i wygodniejszą alternatywą dla klasycznych kamienic czy domów za miastem, choć nie spełniało odpowiednich standardów bezpieczeństwa. Z biegiem czasu, niewykończone, przeszklone wnętrza zaczęły wzbudzać zainteresowanie nie tylko wśród fotografów, rzeźbiarzy czy architektów, ale także biznesmenów i deweloperów. To właśnie ta ostatnia grupa sprawiła, że lofty zaczęły być postrzegane jako luksusowa nieruchomość, warta ogromnych pieniędzy.