Co zostało z wielkich planów? - strona 4
Zamiast przychodni jest... dziura
Na placu Katedralnym – w miejscu, w którym stała przychodnia dla szkół wyższych, do końca 2011 roku miał powstać ekskluzywny, 5-gwiazdkowy hotel Rialto ze 120 pokojami. Na parterze planowany był obszerny hall, restauracja z widokiem na katedrę, bufet kawowy i zespół sal konferencyjno-bankietowych dla około 200 gości, a pod ziemią: SPA i fitness, sala bilardowa, klubowa oraz biblioteka. Ponadto w podziemiach miał stanąć parking na sto aut. Obecnie inwestor – po zapłaceniu łącznie 4 mln zł kar z powodu opóźnień w realizacji – przeprojektował swoje założenia, planując rozbudowę m.in. części restauracyjnej. Jak informuje na swojej stronie Urząd Miasta, w magistracie rozważają zmianę planu zagospodarowania w tym miejscu, aby jeszcze ułatwić powstanie tego obiektu nad Odrą.
Galerii obok stadionu nie będzie
Wreszcie najdalej na zachodzie miasta, tuż przy Stadionie Miejskim, miała powstać galeria handlowa mistrza Polski. Pomysł był taki: współwłaściciel piłkarskiego Śląska Wrocław Zygmunt Solorz-Żak postawi na działce obok nowej areny zbudowanej na Euro galerię handlową, a zyski z jej działalności będą finansować klub. Był już gotowy projekt: ponad jedną czwartą z 200 tys. m kw. obiektu zająć miały powierzchnie handlowe, a w centrum miał być market, 150 sklepów, restauracje oraz różnego rodzaju punkty usługowe (na parterze i pierwszym piętrze). Preferujący aktywne formy spędzania czasu mieli korzystać z kompleksu fitness i SPA oraz nowoczesnego toru bowlingowego (na drugim piętrze). W przystadionowej galerii zaplanowano również: multipleks, centrum rozrywki i kawiarnie, zaś na poziomie -1 miał być parking na ok. 2500 samochodów. Kłopotem okazał się koszt całej inwestycji, czyli ok. 500 mln zł. Inwestor planował zdobyć kredyt na inwestycję, ale banki nie zdecydowały się na pożyczkę na proponowanych przez niego warunkach. Ostatecznie pomysł zarzucono, a teren ma jeszcze jesienią tego roku zmienić właściciela.
Szklanych domów nie ma
Dlaczego nie ma dziś we Wrocławiu tych „szklanych domów”? W większości opisywane przez nas projekty są po prostu zbyt ambitne i – przygotowywane w czasach prosperity – nie obroniły się finansowo, gdy pojawił się kryzys. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w niejednym przypadku inwestor pochodził z Hiszpanii czy Irlandii, a więc z krajów znacznie bardziej dotkniętych ogólnoświatowym krachem finansowym. Jednak nie wszystko jest jeszcze stracone. W kilku przypadkach pomogła zmiana właściciela oraz kary naliczane przez wrocławski magistrat. Cześć inwestycji powstanie, choć już przykrojona do rzeczywistości.