Co na rynku mieszkaniowym po wyborach?
Politycy w trakcie kampanii wyborczych obiecują czasem gruszki na wierzbie. Wszyscy pamiętamy hasła takie jak "3 miliony mieszkań". Niestety większość pomysłów tego typu jest absolutnie nierealnych, bo na rynku mieszkaniowym, jak i na wielu innych, ciężko o drogi na skróty.
Rynek mieszkaniowy - nośny temat
Nieruchomości to jedna z dziedzin bliskich, wbrew pozorom, praktycznie wszystkim. W końcu każdy w pewnym okresie swojego życia szuka mieszkania, chce je wynająć, sprzedać czy zamienić. Dom to dla nas synonim bezpieczeństwa. Między innymi z tego powodu politycy często sięgają po niego w okresie przedwyborczym. Szczególnie wiedząc, że sytuacja nie jest łatwa - nadal zmagamy się z problemami odziedziczonymi po czasach PRL-u i brak nam długoterminowej strategii. Za to ceny mieszkań są bardzo wysokie w porównaniu z dochodami.
Rynek nieruchomości jest łakomym kąskiem dla polityków. Szczególnie w przedwyborczym okresie, kiedy to pojawia się cała masa najróżniejszych pomysłów, często oderwanych od rzeczywistości i mocno kontrowersyjnych. Łatwo jest szafować hasłami typu „mieszkanie dla wszystkich” czy „działki za złotówkę”. Wiele pomysłów i rozwiązań na pierwszy rzut oka może się nawet wydawać niezłymi. Jednak „diabeł tkwi w szczegółach” i dopiero kiedy je poznamy będzie można odpowiedzieć na pytanie czy są dobre i realne oraz w jakim stopniu wpłyną na rynek nieruchomości. - tłumaczy Leszek A. Harderk, prezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Propozycje zwycięsców
Triumfatorzy ostatnich wyborów proponują kilka rozwiązań, które ich zdaniem powinny poprawić sytuację na polskim rynku mieszkaniowym. Realizując swoje cele po pierwsze chcą wprowadzenia zapisów, które uniemożliwią wyprzedawanie polskich gruntów pod inną działalność.
Po drugie przeciętnemu "Kowalskiemu" w kupnie wymarzonego mieszkania pomóc ma nowy program mieszkań na wynajem. Mają być one budowane na działkach z publicznych zasobów, a finansowane przy współpracy z bankami komercyjnymi. Całość ma być realizowana niskokosztowo - politycy zapowiadają średni koszt metra kwadratowego na poziomie nawet 2,5 tysiąca zł! Lokatorzy, którzy wynajmowaliby mieszkania w programie, mieliby docelowo przejmować je na własność.
To jednak nie koniec pomysłów przyszłych rządzących. Po trzecie planowane są uproszenia procedur budowlanych - np. tych dotyczących wznoszenia niewielkich bloków, odrolnień działek na terenach wiejskich o niskiej przydatności rolniczej.
Jak ekspert ocenia te pomysły?
Pierwsza, która została już wprowadzona budzi wiele kontrowersji, łącznie z pytaniami o zgodność z Konstytucją.
Drugą trudno oceniać w sposób wiarygodny, bo wciąż jest w niej zbyt wiele niewiadomych. Nie ma pewności czy banki w ogóle będą zainteresowane finansowaniem, czy uda się zaprojektować dobrej jakości budynki, których budowa kosztować będzie do 2,5 tys. zł za m2 (...). Sama budowa, nie licząc infrastruktury, to dzisiaj koszt powyżej 3 tys. zł za m2.
Podobnie jest w trzecim przypadku - z oceną także będzie trzeba poczekać na gotowy projekt ustawy. Niemniej jeśli oferta będzie atrakcyjna cenowo z łatwością można sobie wyobrazić sytuację, w której chętnych będzie znacznie więcej niż dostępnych lokali. - ocenia Leszek A. Harderk.
Czy coś naprawdę się zmieni?
Tego niestety nie wiemy i nie jest to łatwe do przewidzenia. Patrząc wstecz, należy przez grube sito przesiać nierealne obietnice wyborcze. Ważniejsza od chwytliwych haseł jest praca specjalistów i dokonywanie niezbędnych zmian prawnych, a także usprawnianie całego systemu.
Rozwinięty i dobrze funkcjonujący rynek to także bezpieczeństwo obrotu, które wymaga dobrych regulacji i związanych z nimi instytucji, a zwłaszcza sprawnej rejestracji praw własności i wszystkich obciążeń.- mówi Leszek A. Harderk.
Żródło: Polska Federacja Rynku Nieruchomości (PFRN), www.prfn.pl